Z włosami idzie mi całkiem dobrze - w dalszym ciągu, o dziwo, żadnej wpadki większej nie zaliczyłam. Wręcz przeciwnie - moje włosy z dnia na dzień wyglądają lepie i widać, że służy im większość zabiegów, które na nich stosuję. Pozostała część zabiegów nie działa na nie rewelacyjnie, a po prostu dobrze. W przygotowaniu wreszcie kilka recenzji, bo udało mi się zużyć do końca kilka dobrych, bardzo dobrych, ale też i nijakich jak dla mnie kosmetyków ;)
Wracając jednak do wpadki. Myślałam, że padnę, jak zobaczyłam efekt na twarzy maseczki, którą z powodzenie stosowałam już nie pierwszy raz.
Skład maseczki:
- glinka zielona
- odrobina wody
- drożdże
- kilka kropel kolagenu
- kilka kropel kw. hialuronowego
Czas trzymania na twarzy - za długi! bo aż 35min...
Maseczka wyschła mi na twarzy i dopiero kiedy jej dotknęłam przypomniałam sobie, że najwyższy czas ją zmyć. Pierwszy sygnał ostrzegawczy był taki, że naprawdę ciężko było mi ją zmyć. Czułam się tak, jakbym odrywała strupki z rany. Uratował mnie zanurzony w ciepłej wodzie ręczniczek - bez niego nie miałam szans na bezbolesne pozbycie się maski. Moja twarz po zmyciu mieszanki była ogniście czerwona, piekąca, bardzo wrażliwa. Miejscami, szczególnie pod oczami, pojawiły się bąble jak po poparzeniu! Za 4h miałam wyjść, a tu taka niespodzianka... oczywiście była to noc sylwestrowa, jakżeby inaczej.
Na spokojnie zaczęłam myśleć, co może mi pomóc. I po 3h mogłam nakładać na twarz makijaż :)
Oto co zrobiłam, żeby sobie pomóc:
1. Wzięłam histaminę
2. Wypiłam wapno - 2 pastylki rozpuszczone w połowie szklanki ciepłej wody
3. Przez około 25min przykładałam do twarzy płatki owsiane - zawinięte w ścierkę, moczone w ciepłej wodzie przykładałam powoli i delikatnie do twarzy, miejsce przy miejscu
Już po tych zabiegach twarz wyglądała lepiej. Zostawiłam ją w spokoju na jakieś 2h i twarz wyglądała już prawie idealnie.
A więc oczyściłam ją sobie perfekcyjnie - szkoda tylko, że nie wiem, dlaczego zrobiłam sobie krzywdę. Może uczuliłam się międzyczasie na coś? Wiem tylko tyle, że długo nie odważę się użyć na twarzy żadnej domowej maseczki oczyszczającej.
Moja twarz jest w tej chwili mocno przesuszona, co w moim przypadku jest nie do osiągnięcia. Twarz mam zwykle błyszczącą, przetłuszczoną w strefie T. W tej chwili na policzkach, czole, brodzie mam płaty wyschniętej cery i właśnie za moment idę się ratować.
Cieszę się tylko, że już wiem, co w takiej sytuacji robić.
Wracając jednak do wpadki. Myślałam, że padnę, jak zobaczyłam efekt na twarzy maseczki, którą z powodzenie stosowałam już nie pierwszy raz.
Skład maseczki:
- glinka zielona
- odrobina wody
- drożdże
- kilka kropel kolagenu
- kilka kropel kw. hialuronowego
Czas trzymania na twarzy - za długi! bo aż 35min...
Maseczka wyschła mi na twarzy i dopiero kiedy jej dotknęłam przypomniałam sobie, że najwyższy czas ją zmyć. Pierwszy sygnał ostrzegawczy był taki, że naprawdę ciężko było mi ją zmyć. Czułam się tak, jakbym odrywała strupki z rany. Uratował mnie zanurzony w ciepłej wodzie ręczniczek - bez niego nie miałam szans na bezbolesne pozbycie się maski. Moja twarz po zmyciu mieszanki była ogniście czerwona, piekąca, bardzo wrażliwa. Miejscami, szczególnie pod oczami, pojawiły się bąble jak po poparzeniu! Za 4h miałam wyjść, a tu taka niespodzianka... oczywiście była to noc sylwestrowa, jakżeby inaczej.
Na spokojnie zaczęłam myśleć, co może mi pomóc. I po 3h mogłam nakładać na twarz makijaż :)
Oto co zrobiłam, żeby sobie pomóc:
1. Wzięłam histaminę
2. Wypiłam wapno - 2 pastylki rozpuszczone w połowie szklanki ciepłej wody
3. Przez około 25min przykładałam do twarzy płatki owsiane - zawinięte w ścierkę, moczone w ciepłej wodzie przykładałam powoli i delikatnie do twarzy, miejsce przy miejscu
Już po tych zabiegach twarz wyglądała lepiej. Zostawiłam ją w spokoju na jakieś 2h i twarz wyglądała już prawie idealnie.
A więc oczyściłam ją sobie perfekcyjnie - szkoda tylko, że nie wiem, dlaczego zrobiłam sobie krzywdę. Może uczuliłam się międzyczasie na coś? Wiem tylko tyle, że długo nie odważę się użyć na twarzy żadnej domowej maseczki oczyszczającej.
Moja twarz jest w tej chwili mocno przesuszona, co w moim przypadku jest nie do osiągnięcia. Twarz mam zwykle błyszczącą, przetłuszczoną w strefie T. W tej chwili na policzkach, czole, brodzie mam płaty wyschniętej cery i właśnie za moment idę się ratować.
Cieszę się tylko, że już wiem, co w takiej sytuacji robić.